sobota, 22 grudnia 2007

Kiedyś zdarzyło mi się chwilę studiować. Na studiach poznałem Szymona. Miał długie włosy i nie przepadał za maszynką do golenia więc siłą rzeczy jakoś tak wyszło, że się polubiliśmy. Przyjaźń nasza przetrwała dłużej niż ja w Trójmieście wytrzymałem i jeśli jest sposobność, to staramy się wzajemnie odwiedzać. Zawsze myślałem, że kolega mój najbardziej z wycieczek krajoznawczych po południu Polski, w których byłem mu kompanem i przewodnikiem, zapamięta jak spaliśmy na ławce w Bieszczadach, jak zastał potrącony przez pijanego ślepego rowerzystę. Myślałem, że zapamięta coś, co i ja zapamiętałem. Tymczasem On na drugi koniec Polski zabiera takie wspomnienia:

Brak komentarzy: