Bułkowski przyjechał, ja przyjechałem też i poszliśmy w miasto. Najsamprzód w odwiedziny do Wruchowskich
gdzie dostaliśmy choinkę, którą przyozdobiliśmy na swój sposóbDo Szypka trafiliśmy, gdzie inni też trafili
A potem na rondo - osadzić drzewko na honorowym miejscu
wtorek, 25 grudnia 2007
sobota, 22 grudnia 2007
Kiedyś zdarzyło mi się chwilę studiować. Na studiach poznałem Szymona. Miał długie włosy i nie przepadał za maszynką do golenia więc siłą rzeczy jakoś tak wyszło, że się polubiliśmy. Przyjaźń nasza przetrwała dłużej niż ja w Trójmieście wytrzymałem i jeśli jest sposobność, to staramy się wzajemnie odwiedzać. Zawsze myślałem, że kolega mój najbardziej z wycieczek krajoznawczych po południu Polski, w których byłem mu kompanem i przewodnikiem, zapamięta jak spaliśmy na ławce w Bieszczadach, jak zastał potrącony przez pijanego ślepego rowerzystę. Myślałem, że zapamięta coś, co i ja zapamiętałem. Tymczasem On na drugi koniec Polski zabiera takie wspomnienia:
sobota, 15 grudnia 2007
czwartek, 6 grudnia 2007
w sobotę Adam miał urodziny....
wtorek, 27 listopada 2007
wściekłe paróweczki na bluesowo
Składniki: parówki, pomidory w puszce, papryka konserwowa, ogórki kiszone (nie korniszony), czerwona fasolka, pół cebuli, trochę masła i sera żółtego, koszyczek z przyprawami, ZZ Top - one foot in the blues.
Cebulkę kroimy w cienkie paski i "zeszkliwujemy" na maśle. Gdy się zeszkli wrzucamy dwie puszki pomidorów, fasolkę, ogórasy i paprykę pokrojone w następujący sposób:
Gotujemy to w jednym garze dodając oregano, bazylię, zioła prowansalskie, ostrą paprykę, duuuużo tabasco i listek laurowy. Całość po wrzuceniu do gara wygląda mniej więcej tak:
Gotujemy to przez jakiś czas na wolnym ogniu aż przestaniemy odróżniać co jest ogórkiem, a co fasolką. Następnie wrzucamy parówki (pokrojone po to, żeby łatwiej było mieszać - jeśli mamy duży gar możemy wrzucić całe) i dalej gotujemy na wolnym ogniu aż parówki zrobią się ciepłe. Podajemy na głębokim talerzu, posypując z wierzchu startym serem żółtym. Serwujemy ze świeżym chlebkiem posmarowanym prawdziwym masłem. Na talerzu powinno to wyglądać mniej więcej tak:
Zalety: syte jest i proste w zrobieniu. Akcesoria, których potrzebujemy to nóż, deska i garnek także zmywania nie za wiele. Smacznego!
Cebulkę kroimy w cienkie paski i "zeszkliwujemy" na maśle. Gdy się zeszkli wrzucamy dwie puszki pomidorów, fasolkę, ogórasy i paprykę pokrojone w następujący sposób:
Gotujemy to w jednym garze dodając oregano, bazylię, zioła prowansalskie, ostrą paprykę, duuuużo tabasco i listek laurowy. Całość po wrzuceniu do gara wygląda mniej więcej tak:
Gotujemy to przez jakiś czas na wolnym ogniu aż przestaniemy odróżniać co jest ogórkiem, a co fasolką. Następnie wrzucamy parówki (pokrojone po to, żeby łatwiej było mieszać - jeśli mamy duży gar możemy wrzucić całe) i dalej gotujemy na wolnym ogniu aż parówki zrobią się ciepłe. Podajemy na głębokim talerzu, posypując z wierzchu startym serem żółtym. Serwujemy ze świeżym chlebkiem posmarowanym prawdziwym masłem. Na talerzu powinno to wyglądać mniej więcej tak:
Zalety: syte jest i proste w zrobieniu. Akcesoria, których potrzebujemy to nóż, deska i garnek także zmywania nie za wiele. Smacznego!
poniedziałek, 19 listopada 2007
Swingowe spagetti
Składniki: makaron, 0,5 kg jakiegokolwiek mięsa mielonego, 2 puszki krojonych pomidorów bez pestek i skórek, pół główki czosnku, przyprawy, Ewa Bem.
Ewę Bem wkładamy do odtwarzacza i puszczamy tak głośno, żeby było dobrze słychać w kuchni. Na oliwie z oliwek (obojętnie, z którego tłoczenia) podsmażamy mięso dodając przyprawę do gyrosu lub kurczaka.
Mięsko się smaży, a my w tym czasie gotujemy makaron dodając doń trochę oliwy. Gdy mielonka jest już podsmażona, dodajemy pomidory...
...czosnek...
...i przyprawy: oregano, bazylię, paprykę czili, zioła prowansalskie i co nam tam jeszcze wpadnie w łapki.
Wszystko dusi się razem do momentu, kiedy przestaniemy odróżniać mięso od pomidorów. W międzyczasie popijamy sobie aperitif, palimy papierosy, tupiemy nogą razem z Pierwszą Damą Swinga i od czasu do czasu mieszamy w garach. Gdy jest już gotowe, nakładamy na talerz posypując czymś zielonym (dla efektu wizualnego - gotując dla siebie możemy to pominąć) i startym serem żółtym. Powinno to wyglądać mniej więcej tak:
Smacznego.
Ewę Bem wkładamy do odtwarzacza i puszczamy tak głośno, żeby było dobrze słychać w kuchni. Na oliwie z oliwek (obojętnie, z którego tłoczenia) podsmażamy mięso dodając przyprawę do gyrosu lub kurczaka.
Mięsko się smaży, a my w tym czasie gotujemy makaron dodając doń trochę oliwy. Gdy mielonka jest już podsmażona, dodajemy pomidory...
...czosnek...
...i przyprawy: oregano, bazylię, paprykę czili, zioła prowansalskie i co nam tam jeszcze wpadnie w łapki.
Wszystko dusi się razem do momentu, kiedy przestaniemy odróżniać mięso od pomidorów. W międzyczasie popijamy sobie aperitif, palimy papierosy, tupiemy nogą razem z Pierwszą Damą Swinga i od czasu do czasu mieszamy w garach. Gdy jest już gotowe, nakładamy na talerz posypując czymś zielonym (dla efektu wizualnego - gotując dla siebie możemy to pominąć) i startym serem żółtym. Powinno to wyglądać mniej więcej tak:
Smacznego.
piątek, 16 listopada 2007
środa, 14 listopada 2007
kilka starych fot
Szukałem właśnie czegoś i przez przypadek znalazłem to.
Święty napis, święta racjaUlica nazwana na cześć, a może ku przestrodze, okropnej dolegliwości.I na koniec wesołe, przynajmniej dla mnie, zestawienie.
P.S. Faza na Hoochie Coochie Man już minęła, teraz słucham kattorny. Gin z tonikiem jeszcze się nie znudzili.
Święty napis, święta racjaUlica nazwana na cześć, a może ku przestrodze, okropnej dolegliwości.I na koniec wesołe, przynajmniej dla mnie, zestawienie.
P.S. Faza na Hoochie Coochie Man już minęła, teraz słucham kattorny. Gin z tonikiem jeszcze się nie znudzili.
Subskrybuj:
Posty (Atom)